środa, 23 lutego 2011

Dawno dawno temu...

   Muszę zacząć od początku. Mieszkam sobie we Włoszech, razem z mężem wynajmujemy mieszkanie w bloku które w ogóle nie jest przytulne i przyjemne. Częściowo umeblowane a właściwie umeblowane podstawowo meblami niby dość nowymi ale zupełnie nie w naszym stylu. Marzy mi się domek gdzieś na skraju lasu z małym ogródkiem, lecz niestety daleko nam do tego, więc postanowiłam zmienić conieco w naszym tymczasowym gniazdku. Od dawna przeglądam Wasze blogi i Wasze aranżacje domów czy też mieszkań i muszę powiedzieć że jestem porostu nimi oszołomiona. Pierwszy blog z którym się zetknęłam był blog bestyjeczki  "Nowy dom w stary stylu" a zajrzałam na niego ponieważ zamieściła tam instrukcję z renowacji swoich. Długo nosiłam się z pomysłem wyszukiwania starych rzeczy czy mebli, kupowania ich a potem nadawania im nowego życia. Właśnie Bestyjeczka postawiła dla mnie kropkę nad "i" dodała odwagi aby samodzielnie podjąć się pierwszej próby renowacji, za co jestem jej niezmiernie wdzięczna i bardzo dziękuję. Oto jest mój pierwszy zakup, a właściwie zakup mojego męża dla mnie.


   Właściwie może nie wiele widać na tym zdjęciu, ponieważ nie miałam zamiaru go nikomu pokazywać. W każdym razie ów oto fotelik został zakupiony w celach odnowienia i umieszczenia go w naszym małym i wąskim korytarzyku w którym do tej pory nic się nie znajdowało, a mój Karol od razu umieścił na nim laleczkę.
    Mebelek pokryty politurą jednak strasznie już wytartą chyba właściciel niezbyt o nią dbał, mało tego na blacie szufladki była ogromna biała plama jakby ktoś wylał na niego świeczkę. Obicie (jakiś gobelin nie najwyższej jakości)  na którym w zasadzie nie było w plamach jednak okropnie zabrudzone kurzem.
Postanowiłam, że odczyszczę wszystko do surowego drewna i dam mu nową sukieneczkę, jednak wszystko zostanie utrzymane w danej tonacji, choć ja gustuję w białych a raczej bielony bądź z przecierkami mebelkach, mąż głośno krzyczał "NIE". No więc przystałam na jego wersję niech też ma trochę przyjemności z patrzenia.
Nie posiadam wiele zdjęć z moich prac i potów związanych z tą pracą aczkolwiek nie było łatwo. mebelek czyściłam watą stalową i spirytusem czy jak niektórzy wolą denaturatem.


                 

    Najlepsze jest chyba to że całe prace związane z usuwaniem całej powłoki oraz tapicerki musiałam wykonać na balkonie. Wracając do tematu. Po mozolnych pracach kiedy dotarłam do końca i zobaczyłam fotelik w surowym stanie byłam z siebie tak dumna jakbym co najmniej drugi raz w życiu zaliczyła obronę.
     Zdecydowałam się pobejcować drzewo w kolorze czereśni antycznej, choć w efekcie końcowym wyszło nieco ciemniej, zresztą jestem zadowolona, na koniec niestety lakier ponieważ moje maleństwo strasznie uwielbia wszytsko moczyć i rozlewać więc bałam się wykończyć politurą bądź woskiem może kiedyś pokuszę się o zmianą. Materiał zakupiłam w okazyjnej cenie na jednym z pobliskich bazarków, na które z resztą bardzo lubię zaglądać ale o tym przy innej okazji.
       Suma summarum tak wygląda efekt końcowy:








No i na koniec stary a jak całkiem nowy stał sobie ten mebelek w naszym przedpokoju i jakoś tak wydawał się tam samotny więc na ostatnich wakacjach zakupiłam w Polsce tapetę którą zamierzam położyć w korytarzu, niestety nie posiadam jej foto, niestety muszę się z tym na razie wstrzymać więc zrobiłam użytek z reszty materiału który zakupiłam do fotelika i stapicerowałam szafkę na buty, która była z beznadziejnej sklejki no i od razu jakoś weselej.


Więc doklejam obiecane zdjęcia, które gdzieś mi uciekły, i coś jeszcze na słodkie popołudnie.









       Niedawno pojawiły się w naszych sklepikach, więc nie mogłam sobie odmówić :)   




                                                                                                                                                        

6 komentarzy:

  1. Super Ci to wyszło, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję, dopiero kiedy zaglądnęłam na bloga aby przeczytać Twój komentarz Talibro zorientowałam się że nie wkleiły się fotki z szafki na buty o której pisałam, no i reszta posta, więc postaram się to dziś naprawić. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Szafka też fajna, a truskawki, mniam, przypomniały mi lato :)

    OdpowiedzUsuń
  4. och przydałoby się już trochę promyków letnich dla podładowania akumulatorków.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie wyszły oba meble a materiał jest śliczny. widzę, że tematy raczej z grubej rury! Ja jeszcze nigdy nie wzięłam się za żaden mebel! Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
  6. łatwo nie było szczególnie z fotelikiem, praca strasznie mozolna. Po wszystkim mogę stwierdzić że to nic trudnego, potrzeba tylko odrobina odwagi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń